Baśń o ołowianym żołnierzyku oraz historia Grzesia to temat naszego dzisiejszego spotkania z trzecioklasistami ze Szkoły Podstawowej nr 8. Uczniowie z klas policyjnej i mundurowej wzięli udział w akcji Czytanie łączy pokolenia.
Na pierwszym miejscu zawsze jest książka, ale musztra, rozmowa na temat bezpieczeństwa w różnych sytuacjach, a przede wszystkim mundury interesowały dzieci nie mniej niż czytane historie. w sposób szczególny uwagę przyciągali chłopcy, którzy rzadziej niż dziewczyny występują w roli czytających.
Czytajmy, bo warto.
środa, 28 października 2015
wtorek, 27 października 2015
Uczmy się od Mistrza

http://dolnoslaskiedkk.blogspot.com/2015/10/dolnoslaski-mistrz-recenzji.html
czwartek, 1 października 2015
Czytać każdy może
Pod hasłem Czytać każdy może świętowaliśmy 29 września Dzień Głośnego Czytania.
Święto ma już 15-letnią tradycję, zostało ogłoszone w 2001 roku z inicjatywy Polskiej Izby Książki. W tym dniu w wielu miejscach i w wielu bibliotekach organizowane jest wspólne, głośne czytanie. Czytają aktorzy, pisarze, celebryci i bibliotekarze.
U nas czytali uczniowie i nauczyciele. Na zdjęciach Aleksandra Klucznik - uczennica klasy 2HT oraz pani Edyta Dębicka - nauczycielka języka polskiego i wiedzy o społeczeństwie.
Każdy czytać może... W czasie trwającego właśnie Tygodnia Książek Zakazanych szczególnie warto podkreślać jak wiele możliwości przed nami - czytelnikami. Każda książka to inny, nowy, wspaniały świat, w który warto ( jeszcze raz powtórzę to słowo ) się zagłębić, któremu warto dać się pochłonąć. Na naszych bibliotecznych półkach kilka nowości, których nikt wam nie może zakazać.Zapraszamy więc do biblioteki nie tylko moli książkowych.
Święto ma już 15-letnią tradycję, zostało ogłoszone w 2001 roku z inicjatywy Polskiej Izby Książki. W tym dniu w wielu miejscach i w wielu bibliotekach organizowane jest wspólne, głośne czytanie. Czytają aktorzy, pisarze, celebryci i bibliotekarze.
U nas czytali uczniowie i nauczyciele. Na zdjęciach Aleksandra Klucznik - uczennica klasy 2HT oraz pani Edyta Dębicka - nauczycielka języka polskiego i wiedzy o społeczeństwie.
poniedziałek, 28 września 2015
Mateusz o książkach
Zeszłoroczny pazdziernik upłynął w bibliotekach pod hasłem Kto czyta książki, ten żyje podwójnie. Myśl U. Eco była inspiracją dla wszelkich działań, które razem z młodzieżą podejmowali bibliotekarze. Myślę, że warto podkreślać jak ważną rolę powinny pełnić w naszym życiu książki. Dlatego w tym roku postanowiłyśmy oddać głos czytelnikom.
W nowym cyklu będziemy przedstawiać osoby, dla których książki są nie tylko ważne, ale które często nie potrafią sobie wyobrazić bez nich życia.
W nowym cyklu będziemy przedstawiać osoby, dla których książki są nie tylko ważne, ale które często nie potrafią sobie wyobrazić bez nich życia.
czwartek, 24 września 2015
Wiersze dla konkursowiczów:
W domu Pana Cogito: Dom, Dom poety lub Domy przedmieścia,
Album rodzinny Pana Cogito: inspirowany tekstami Babcia, Mama lub Mój ojciec.
dom dzieci zwierząt i jabłek
kwadrat pustej przestrzeni
pod nieobecną gwiazdą
dom był lunetą dzieciństwa
dom był skórą wzruszenia
policzkiem siostry
gałęzią drzewa
policzek zdmuchnął płomień
gałąź przekreślił pocisk
nad sypkim popiołem gniazda
piosenka bezdomnej piechoty
dom jest sześcianem dzieciństwa
dom jest kostką wzruszenia
skrzydło spalonej siostry
liść umarłego drzewa
w długiej obcisłej sukni
zapinanej
na niezliczoną ilość
guzików
jak orchidea
jak archipelag
jak gwiazdozbiór
siedzę na jej kolanach
a ona mi opowiada
wszechświat
od piątku
do niedzieli
zasłuchany
wiem wszystko
- co od niej
nie zdradza mi tylko swego pochodzenia
babcia Maria z Bałabanów
Maria Doświadczona
nic nie mówi
o masakrze
Armenii
masakrze Turków
chce mi zaoszczędzić
kilku lat złudzenia
wie że doczekam
i sam poznam
bez słów zaklęć i płaczu
szorstką
powierzchnię
i dno
słowa
Myślałem:
nigdy się nie zmieni
zawsze będzie czekała
ubrana w białą suknię
i niebieskie oczy
na progu wszystkich drzwi
zawsze będzie uśmiechała się
wkładając ten naszyjnik
aż nagle
urwała się nitka
teraz perły zimują
w szparach podłogi
mama lubi kawę
ciepły kafel
spokój
siedzi
poprawia okulary
na szpiczastym nosie
czyta mój wiersz
i siwą głową mu zaprzecza
ten który upadł z jej kolan
zaciska usta i milczy
więc niewesoła rozmowa
pod lampą źródłem słodyczy
nieunoszony żalu
z jakich pije on studni
po jakich drogach chodzi
syn niepodobny do marzeń
karmiłam mlekiem łagodnym
jego spala niepokój
krwią go obmyłam ciepłą
ręce ma zimne i szorstkie
z daleka od twoich oczu
przebitych ślepą miłością
łatwiej unieść samotność
za tydzień
w zimnym pokoju
ze ściśniętym gardłem
czytam jej list
w tym liście
litery stoją osobno
jak kochające serca
Mój ojciec bardzo lubił France'a
i palił Przedni Macedoński
w niebieskich chmurach aromatu
smakował uśmiech w wargach wąskich
i wtedy w tych odległych czasach
gdy pochylony siedział z książką
mówiłem: ojciec jest Sindbadem
i jest mu z nami czasem gorzko
przeto odjeżdżał Na dywanie
na czterech wiatrach Po atlasach
biegliśmy za nim zatroskani
a on się gubił W końcu wracał
zdejmował zapach kładł pantofle
znów chrobot kluczy po kieszeniach
i dni jak krople ciężkie krople
i czas przemija lecz nie zmienia
na święta raz firanki zdjęto
przez szybę wyszedł i nie wrócił
nie wiem czy oczy przymknął z żalu
czy głowy ku nam nie odwrócił
raz w zagranicznych ilustracjach
widziałem jego fotografię
gubernatorem jest na wyspie
gdzie palmy są i liberalizm
W domu Pana Cogito: Dom, Dom poety lub Domy przedmieścia,
Album rodzinny Pana Cogito: inspirowany tekstami Babcia, Mama lub Mój ojciec.
Dom
Dom nad porami rokudom dzieci zwierząt i jabłek
kwadrat pustej przestrzeni
pod nieobecną gwiazdą
dom był lunetą dzieciństwa
dom był skórą wzruszenia
policzkiem siostry
gałęzią drzewa
policzek zdmuchnął płomień
gałąź przekreślił pocisk
nad sypkim popiołem gniazda
piosenka bezdomnej piechoty
dom jest sześcianem dzieciństwa
dom jest kostką wzruszenia
skrzydło spalonej siostry
liść umarłego drzewa
Dom poety
Kiedyś był tu oddech na szybach, zapach pieczeni, ta sama
twarz w lustrze. Teraz jest muzeum. Wytępiono florę podłóg, opróżniono
kufry, pokoje zalano woskiem. Całymi dniami i nocami otwierano okna.
Myszy omijają ten zapowietrzony dom.
Łóżko zasłano porządnie. Ale nikt nie chce spędzić tu ani jednej nocy.
Między jego szafą, jego łóżkiem a jego stołem – biała granica nieobecności, ścisła jak odlew ręki.
W jesienne bezsłoneczne popołudnie Pan Cogito
lubi odwiedzać brudne przedmieścia. Nie ma -
mówi - czystszego źródła melancholii.
Domy przedmieścia o podkrążonych oknach
domy kaszlące cicho
dreszcze tynku
domy o rzadkich włosach
chorej cerze
tylko kominy marzą
chuda skarga
dochodzi do brzegu lasu
na brzeg wielkiej wody
chciałbym wam wymyślać imiona
napełniać zapachem Indii
ogniem Bosforu
gwarem wodospadów
domy przedmieścia o zapadniętych skroniach
domy żujące skórkę chleba
zimne jak sen paralityka
których schody są palmą kurzu
domy stale na sprzedaż
zajazdy nieszczęścia
domy które nigdy nie były w teatrze
szczury domów przedmieścia
zaprowadźcie je nad brzeg oceanu
niech usiądą w gorącym piasku
niech oglądają noc podzwrotnikową
niech fala ich nagrodzi burzliwą owacją
jak przystoi tylko zmarnowanym żywotom
Łóżko zasłano porządnie. Ale nikt nie chce spędzić tu ani jednej nocy.
Między jego szafą, jego łóżkiem a jego stołem – biała granica nieobecności, ścisła jak odlew ręki.
Domy przedmieścia
W jesienne bezsłoneczne popołudnie Pan Cogito
lubi odwiedzać brudne przedmieścia. Nie ma -
mówi - czystszego źródła melancholii.
Domy przedmieścia o podkrążonych oknach
domy kaszlące cicho
dreszcze tynku
domy o rzadkich włosach
chorej cerze
tylko kominy marzą
chuda skarga
dochodzi do brzegu lasu
na brzeg wielkiej wody
chciałbym wam wymyślać imiona
napełniać zapachem Indii
ogniem Bosforu
gwarem wodospadów
domy przedmieścia o zapadniętych skroniach
domy żujące skórkę chleba
zimne jak sen paralityka
których schody są palmą kurzu
domy stale na sprzedaż
zajazdy nieszczęścia
domy które nigdy nie były w teatrze
szczury domów przedmieścia
zaprowadźcie je nad brzeg oceanu
niech usiądą w gorącym piasku
niech oglądają noc podzwrotnikową
niech fala ich nagrodzi burzliwą owacją
jak przystoi tylko zmarnowanym żywotom
Babcia
moja przenajświętsza babciaw długiej obcisłej sukni
zapinanej
na niezliczoną ilość
guzików
jak orchidea
jak archipelag
jak gwiazdozbiór
siedzę na jej kolanach
a ona mi opowiada
wszechświat
od piątku
do niedzieli
zasłuchany
wiem wszystko
- co od niej
nie zdradza mi tylko swego pochodzenia
babcia Maria z Bałabanów
Maria Doświadczona
nic nie mówi
o masakrze
Armenii
masakrze Turków
chce mi zaoszczędzić
kilku lat złudzenia
wie że doczekam
i sam poznam
bez słów zaklęć i płaczu
szorstką
powierzchnię
i dno
słowa
Mama
Myślałem:
nigdy się nie zmieni
zawsze będzie czekała
ubrana w białą suknię
i niebieskie oczy
na progu wszystkich drzwi
zawsze będzie uśmiechała się
wkładając ten naszyjnik
aż nagle
urwała się nitka
teraz perły zimują
w szparach podłogi
mama lubi kawę
ciepły kafel
spokój
siedzi
poprawia okulary
na szpiczastym nosie
czyta mój wiersz
i siwą głową mu zaprzecza
ten który upadł z jej kolan
zaciska usta i milczy
więc niewesoła rozmowa
pod lampą źródłem słodyczy
nieunoszony żalu
z jakich pije on studni
po jakich drogach chodzi
syn niepodobny do marzeń
karmiłam mlekiem łagodnym
jego spala niepokój
krwią go obmyłam ciepłą
ręce ma zimne i szorstkie
z daleka od twoich oczu
przebitych ślepą miłością
łatwiej unieść samotność
za tydzień
w zimnym pokoju
ze ściśniętym gardłem
czytam jej list
w tym liście
litery stoją osobno
jak kochające serca
Mój ojciec https://youtu.be/MVuyvhiBSgo
Mój ojciec bardzo lubił France'a
i palił Przedni Macedoński
w niebieskich chmurach aromatu
smakował uśmiech w wargach wąskich
i wtedy w tych odległych czasach
gdy pochylony siedział z książką
mówiłem: ojciec jest Sindbadem
i jest mu z nami czasem gorzko
przeto odjeżdżał Na dywanie
na czterech wiatrach Po atlasach
biegliśmy za nim zatroskani
a on się gubił W końcu wracał
zdejmował zapach kładł pantofle
znów chrobot kluczy po kieszeniach
i dni jak krople ciężkie krople
i czas przemija lecz nie zmienia
na święta raz firanki zdjęto
przez szybę wyszedł i nie wrócił
nie wiem czy oczy przymknął z żalu
czy głowy ku nam nie odwrócił
raz w zagranicznych ilustracjach
widziałem jego fotografię
gubernatorem jest na wyspie
gdzie palmy są i liberalizm
Subskrybuj:
Posty (Atom)